czwartek, 26 maja 2016

Hold me tight

Annyeong ^^
Oto niezwykły (przynajmniej dla mnie) one-shot. Dlaczego? To po prostu mój sen, spisany tutaj. Jest dla mnie bardzo, bardzo ważny, więc postanowiłam się nim podzielić. Częściowo (a w zasadzie całkowicie, może z wyjątkiem pojawienia się Namjoon'a) pisany na faktach. Moja kochana podświadomość motywuje mnie do życia, dając mi śnić takie piękne jawy. Szkoda, że jej nie wychodzi. Anyways, endżojujcie.
Uwagi: BTS nie istnieje, trochę brutalności, kreeeew, ewentualnie przekleństwa
~*~
08.04.2016 r., 8.54; Illsan, Korea Południowa
Dziś, jak co dzień, przywitała nowy dzień około godziny dziewiątej. Słonce delikatnie łaskotało jej lekko pulchne policzki. Dwudziesto-jedno letnia Koreanka znużona przetarła oczy. 
- Znowu się obudziłaś, Chorong. - szepnęła do siebie, ze swego rodzaju smutkiem. Nie potrafiła go wyjaśnić, odczuwała ból i dyskomfort egzystencjalny.
Zdjęła z siebie kołdrę, od razu tego żałując, bowiem w jej niewielkim mieszkanku było stosunkowo chłodno. Powoli, wręcz ślamazarnie, wstała. Przekroczyła próg swojej sypialni, po czym przystanęła przy wielkim lustrze. Nieprzychylnie mierzyła wzrokiem swoje odbicie. Była ubrana w bordową koszulkę, o około trzy rozmiary za dużą oraz krótkie, czarne spodenki, zakrywające to, co chciała ukryć przed całym światem. Blada skóra ciasno opinała mięśnie, których wyrobienie zajęło dziewczynie lata. Odsłoniła lewy obojczyk, tym samym ukazując tatuaż, który głosił: 꽃 황혼. To chyba jedyne, z czego była dumna. Wspominając ból związany z wykonaniem tego, uśmiechnęła się. Wtedy też, zapiekło ją udo. "No tak..." - pomyślała. Znowu to zrobiła. Wyżyła się na sobie za błędy świata. Naostrzenie u niej w domu ołówka było niemożliwe, bo wszystkie temperówki były bez ostrzy. W kasetce, zamiast biżuterii, miała komplet żyletek. Część nietkniętych, część używanych niejednokrotnie. Zaśmiała się sama do siebie, była w swoich oczach taka żałosna. Wróciła do pokoju po jedyną przyjaciółkę, jaką miała, aby kontynuować "dzieło". Po drodze, włączyła jeszcze jakąś smutną muzykę, dla nastroju. Już miała wchodzić do łazienki, jednak rozległo się pukanie do drzwi. Szybko ponownie schowała swój skarb, po czym otworzyła.
- Cześć, Cho! - przywitał ją wesoły głos przyjaciela. - Głodna? Przyniosłem śniadanko! - uśmiechał się przeuroczo, zarażając tym gestem Chorong.
- Cześć, Namjoon. - przekrzywiła głowę lekko w lewo. - Co tam masz? - wskazała palcem na papierową torbę chłopaka.
- Twoje ulubione truskawki, mango, melona... - zaczął wyliczać. - Oraz bitą śmietanę i cukier puder.
- Czyli robimy gofry? - zapytała przyjaźnie. Pokiwał głową, kierując się w stronę kuchni. - Daj mi chwilkę. - przeprosiła. 
Udała się do łazienki, umyła, wykonała subtelny makijaż, a po dziesięciu minutach była już gotowa. Zastała go w kuchni, szykującego składniki do posiłku.
- Lepiej to zostaw, Chodząca Destrukcjo. - zaśmiała się, gdy wyciągał gofrownicę. Zrobił naburmuszoną minę, ustępując dziewczynie.
Po jakimś czasie udało im się upiec śliczne, rumiane ciasto. Umyli i pokroili owoce. Każde przyozdobiło swojego gofra wedle upodobań. Zrobili potem także koktajle z pozostałych przysmaków. Zasiedli do dwuosobowego stołu w salonie, rozkoszując się zarówno chwilą, jak i jedzeniem. Śmiechom nie było końca. 
- Idziemy gdzieś? - zapytał.
- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jestem w piżamie. - powiedziała, po czym wzięła kawałek melona do ust. Rozkoszowała się jego smakiem.
- Piętnaście minut wystarczy? - kolejne pytanie padło z jego ust.
Kiwnęła nieznacznie głową, po czym pobiegła do swojego pokoju, uprzednio zamknąłszy drzwi. Postanowiła, że ubierze zwykły, czarny, rozciągnięty sweter i jeansowe rurki, idealnie dopasowane, w kolorze oceanicznej głębi. Na nogi nałożyła dosyć zniszczone, czerwone converse'y. Nie wiedziała jednak, że cały ten czas była obserwowana. Widział wszystko, a nawet więcej, niż by chciał. Wszystkie cięcia. Każde z nich rozdzierało mu serce na kawałki. Nie mógł jednak zareagować. Chciał dać jej zapomnieć na chwilę o tym, co dręczyło ją do tego stopnia. Cofnął się do jadalni połączonej z salonem. Z zainteresowaniem przyglądał się wszystkim fotografiom. Na jednej z nich była ona oraz jej dwie stare przyjaciółki. Wszystkie takie uśmiechnięte...
- Możemy iść? - głos Koreanki oderwał go od myśli. Uśmiechnął się, obierając sobie cel, który musi, ale to musi osiągnąć.
09.04.2016 r., 20.24; Illsan, Korea Południowa 
Poczuła ogromny smutek. Podłe uczucie bycia nikim znowu jej towarzyszyło. Z oczu płynęły łzy, rozmazując makijaż. Śmieć, wyrzutek. Jej podświadomość ponownie ją dręczyła. Nie zastanawiając się długo, chwyciła za połyskującą żyletką, która aż prosiła, aby jej użyć. 
- Cholerna nieudacznica. - syknęła do siebie.
Rysowała kreski na lewym udzie. Krew niespiesznie spływała po jej nogach, tak samo jak łzy po policzkach. 
- Cholerna szmata! - krzyknęła ponownie. 
Po zaledwie chwili, całe nogi były pokryte głębokimi ranami, które zadała sobie dla przyjemności. To jest jak alkohol - pozwala zapomnieć. Gdy zrobisz to kilka razy, trudno jest przestać. W ten sposób rozwiązywała swoje problemy. Gdy upoiła się widokiem swojej krwi, przejechała językiem po zakrwawionej dłoni. Wzięła wodę utlenioną, aby zdezynfekować "skaleczenia". Kochała tę część chyba bardziej niż samo, bezpośrednie samookaleczanie się. Płyn drażnił jej skórę, powodując kolejną falę cudownego bólu. Gdy skończyła, założyła bandaż. Wtem, rozległo się pukanie. Założyła czarnym satynowy szlafrok i poszła otworzyć drzwi.
- Namjoon...? - jej zaskoczenie nie mieściło się w żadnej skali. - Co ty tu robisz...? 
Powolnym krokiem, bez słowa wszedł do mieszkania Koreanki. W oczach czuł łzy, jednak nie pozwolił im wypłynąć. Chorong zamknęła drzwi za przyjacielem. Gdy miała ponawiać pytanie, chłopak przygwoździł ją do ściany. Nie wiedziała o co mu chodzi. Zaczął dotykać jej ciała, rozwiązywać szlafrok... 
- Zostaw mnie! - krzyknęła. - Co cię napadło?!
Nie przestawał. Nagle zatrzymał się. Spojrzał płaczącej dziewczynie głęboko w oczy. Wyrażały one smutek, rozczarowanie oraz strach. Nie mógł uwierzyć, że to najprawdopodobniej on wywołał u niej to przerażenie. Cała się trzęsła. Patrzyli na siebie, nie mogąc oderwać od siebie wzroku. Każde z nich analizowało tęczówki drugiego. Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność. Byli tylko oni, ich uczucia i łzy. Toczyły się po ich policzkach, wyznaczając drogę dla kolejnych. Nie wiedzieli, ile tak spędzili. W końcu jednak Namjoon przerwał tę ciszę.
- Dlaczego to zrobiłaś...? - zapytał. - Dlaczego, huh...?
- Ja... - zaczęła, jednak przerwała. "To bez sensu", pomyślała. - Przepraszam...
- Gdzie to zrobiłaś...? - ból w jego głosie był wręcz namacalny. - Skoro nie na nadgarstku, to gdzie, Choi Chorong?
Tak bardzo chciała się odezwać, jednak nie potrafiła. Gula w jej gardle skutecznie kontrolowała jej struny głosowe. Przez jej głowę przeleciało milion, miliard myśli. Niestety, żadnej z nich nie pozwoliła wyjść na zewnątrz. Kilka razy otwierała usta, ale wychodził z nich tylko niemy krzyk. Jej głowa wręcz wrzała. "Co zrobi, jak mu powiem? Zostawi mnie jak reszta...?" - na wspomnienie o przyjaciołach, którzy ją porzucili, gdy dowiedzieli się o jej problemach, kolejna fala łez spłynęła.
- U...udo... - wykrztusiła wreszcie z siebie. - Lewe... - dodała bardzo, bardzo cicho.
- M...mogę...? - ponownie zadał pytanie. 
Przeniósł dłonie z jej ramion, na sznurek od szlafroka. Głośno przełknął ślinę, po czym pociągnął. Jego oczom ukazało się piękne, dobrze wyrzeźbione ciało. Była zaledwie w bieliźnie. Wtenczas zauważył bandaż. Delikatnie zdjął przekrwiony materiał. Całe udo było pokryte szramami, każda innej wielkości. Nie wiedział skąd, jednak miał wrażenie, że każda z nich odpowiada za inne wydarzenie. Ona z kolei obserwowała jego ruchy. Spięła się, gdy dotknął ją lekko po ranach. Z nich, przeniósł wzrok na nią. Ponownie wpatrywali się w siebie. "Teraz mnie zostawi, jak wszyscy, których kochałam" - Chorong nie była w stanie myśleć pozytywnie.
- Cho... - z jego ust wydobył się tak żałosny, jak i płaczliwy jęk, że nawet zbita skała by się wzruszyła.
Szybko zacisnął ją szczelnie w swoich ramionach. Znowu zaczęli płakać. tym razem niełatwo orzec, z jakiej przyczyny. Dziewczyna roniła łzy szczęścia, bo jej nie zostawił. On zaś, nie wiedział do końca. Udało mu się zainterweniować w porę, na razie to było ważne. Wiedzieli, że mając siebie nawzajem, dadzą radę.
- Nigdy, przenigdy cię nie zostawię, Chorong. - powiedział wprost do jej ucha, wierząc, że dotrzyma tej obietnicy.
~*~
Annyeong!
I jak? ^^
To w sumie napisałam sama dla siebie, aby się zmotywować.
"Zima w moim sercu" będzie kontynuowana, ale na tę chwilę nie piszę jej ://

https://www.wattpad.com/user/MinakoShidohara
Chciałabym poznać wasze opinie w komentarzu, zostaw ślad!
Minako ♥