Otwiera oczy, delikatnie je
przymrużając, aby uniknąć łez spowodowanym nadmiarem światła. Powoli kieruje
zaspany wzrok na nią. Jak zwykle jest
idealna. Promienista cera, subtelne piegi, zaróżowione od snu policzki,
niewielki nos, pełne usteczka i jasne włosy.
Może i myśli tak, bo kocha ją do
szaleństwa, ale… No właśnie. Gdy się kocha, nie widzi się wad. A Mina nie widzi
w Momo niczego złego. Jest jej kwiatuszkiem, perełką, skarbem, kochaniem... Ale
przede wszystkim po prostu jej przy niej i ją wspiera jak tylko może. Na tym
polega miłość w ich świecie.
Nikt nie wie, ile spędza czasu na
wpatrywaniu się w swoją ukochaną. Uśmiecha się, gdy widzi, że Momo się budzi.
Odgarnia z jej czoła zbłąkany kosmyk grzywki i całuje dziewczynę delikatnie w
czoło.
- Dzień dobry, brzoskwinko –
mówi, wtulając się w nią.
- Dzień dobry – śmieje się
perliście, a Mina ma wrażenie, jakby właśnie słyszała najpiękniejszą na świecie
piosenkę.
Odsuwa się od jej ciepłego ciała
i patrzy w jej pełne radości oczy.
- Chciałabym dzisiaj iść z tobą w
pewne miejsce – jej spojrzenie wypełnia enigma, co niezwykle intryguje starszą.
– Tylko my dwie, nikt więcej.
Lubi z nią jeść. Patrzenie jak z
apetytem ładuje do buzi wszystko, co młodsza jej poda, napawa ją szczęściem.
Właśnie taka jest ich miłość –
szczęśliwa, wypełniona pocałunkami i drobnymi gestami, które mówią więcej, niż
miliardy słów. Nie istnieją takie określenia, które są w stanie sprecyzować jak
bardzo Mina kocha Momo, a Momo kocha Minę.
Tak już bywa, gdy jest się
zakochanym.
- O czym znowu myślisz? – pyta
blondynka. – Wszystko w porządku, skarbie?
- Tak – przytakuje szybko, aby
nie martwić swojej kochanki. – Po prostu… Jestem cholernie szczęśliwa. Na
początku tak bardzo bałam się, że nikt nigdy nas nie zaakceptuje… Pamiętasz,
jak w pierwszej klasie liceum dałam ci na walentynki herbacianą różę?
- Jak mogłabym zapomnieć?
- Moje serce biło tak szybko, że
myślałam, że dostanę zawału. Nie sądziłam, że może bić szybciej, jednak ono
jeszcze bardziej przyspieszyło, gdy mnie wtedy pocałowałaś – rumieni się. – Wiesz,
co jest najzabawniejsze? Takie tempo utrzymuje się gdy tylko na ciebie patrzę.
Wzruszona Momo odkłada różowy
kubek z białą herbatą i podbiega do Miny. Obejmuje ją ramionami i szepcze dwa,
piękne słowa.
- Kocham cię. Najbardziej na
świecie.
Tajemnicze miejsce wcale nie jest
tak nieznane, jak mogło się wydawać jasnowłosej. Co więcej, doskonale je zna. W
chwili, gdy Mina zdejmuje delikatne dłonie z jej oczu, widzi zabytkowy dom,
ogród pełen jej ulubionych kwiatów i drzew owocowych, wiekowe, śnieżnobiałe
ramy okien, najwidoczniej odnowione. Niższa łapie ją za rękę i prowadzi na tył
posesji. Tam jest metalowa huśtawka przeznaczona dla dwojga osób. Huśtawka, na
której wielokrotnie bawiła się ze swoją dziewczyną, gdy były malutkie.
Zaczyna szlochać, mocniej
ściskając za dłoń czarnowłosej.
- Wszystkiego najlepszego z
okazji urodzin, perełko – mówi, a po chwili wyjmuje z kieszeni pudełeczko. –
Nie myśl sobie, że tylko ty będziesz mogła zerkać na taki pierścionek, dlatego
kupiłam dwa.
Ogród wypełnia śmiech wymieszany
ze śpiewem ptaków. Wpatrują się sobie w oczy, po czym zakładają drobne ozdoby
na lewy palec serdeczny. Ten należący do Momo mieni się na kolor brzoskwiniowy,
nawiązując do jej imiona, a Miny jest niebieskawy.
- Staram się nie powtarzać ci
tego zbyt często, ponieważ chcę, aby te słowa zachowały moc. Kocham cię, Hirai
Momo. Kocham cię od zawsze i na zawsze. Może takie deklaracje są puste, jednak
ja widzę w tobie wszystko, co mnie dopełnia. Jesteś najpiękniejszym kwiatem
tutaj, mimo, że wybierałam je naprawdę starannie – chwyta za ręce dziewczynę i
prowadzi ją w stronę ów huśtawki. – Jeszcze nie tak dawno wydawało mi się, że
jestem szczęśliwa, ale to dlatego, że niewiele wiedziałam. Teraz wiem, że
największe szczęście daje mi patrzenie w twoje oczy, przytulanie ciebie,
gotowanie dla ciebie, śmianie się z tobą, płakanie z tobą, trzymanie twojej
dłoni, chodzenie z tobą na spacery, rozmawianie z tobą… Dajesz mi więcej, niż
możesz sobie wyobrazić. Dlatego proszę, nie płaczmy już nigdy więcej, tylko w
szczęściu. Chcę żyć z tobą do końca moich dni, odrodzić się i ponownie cię
spotkać. Wiem, że wtedy również cię pokocham, równie mocno, co teraz.
Kiedyś, gdy siadały razem na
huśtawce, jako siedmiolatki mieściły się bez problemu. Teraz jednak, między
nimi nie ma zbyt dużo przestrzeni. Momo nie musiała się zbytnio przysuwać, aby
złączyć ich usta w pocałunku, który z sekundy na sekundę przybierał na sile.
- Ja też cię kocham. I mogłabym
powiedzieć ci dokładnie to samo, co ty mnie.