piątek, 15 stycznia 2016

Bohaterowie - Zima w moim sercu


Park Hye Ri
"Jestem naprawdę okropną osobą. Albo przynajmniej dwulicową. Wiecie co to smutny klaun? Ktoś, kto robi z siebie idiotę przy ludziach i non-stop się śmieje, a w nocy płacze. Taka właśnie jestem. Mówią, że jestem urodna, miła i zawsze skora do pomocy. Jest to najprawdziwsza prawda - jeżeli widzę kogoś, kto musiał przejść przez to, co ja, nie umiem stać bezczynnie."



Choi Soo Young
"Im więcej mam nowych przyjaciół, tym częściej zastanawiam się dlaczego. Może jest im mnie żal? Nie mam za sobą usłanej różami przeszłości. Każdego dnia, muszę zastanawiać się, czy jest sens, aby ciągnąć dalej moje życie. Mimo to, codziennie wstaję. Nie jestem najlepszym materiałem na dziewczynę czy przyjaciółkę, ale jeśli mi na kimś zależy, nigdy nie pozwolę go skrzywdzić."



Min Jae Rin
"Jestem inna niż wszystkie. Ja, ja mogę o wiele więcej. Jednym spojrzeniem rozmiękczam męskie serca, sprawiam że chcą więcej. Jeśli myślisz piękno - myślisz Min Jae Rin. Nie lubię kilku osób, ale co to ma do rzeczy? Nie będę się przed nikim płaszczyć, bo jestem królową Seoul'u."




Cha Song Min
"Opisać siebie? Nie wiem, czy umiem. Najlepiej zapytajcie mojej przyjaciółki. Zdradzę wam tylko tyle, że kocham jeść słodycze, dobrze tańczę i... jestem bardzo skromna. Ale czy za tą maską mogę coś ukrywać?"



Park Ji Min
"Um... Cześć? Jestem młodszym o 6 minut bratem bliźniakiem Park Hye Ri. Nie mam pojęcia, jak i co powiedzieć... Lubię ciemne kolory. Codziennie chodzę na siłownię. Mam ABS. Jestem beznadziejnie zakochany, ale ona o tym nie wie."


Kim Nam Joon
"Nauka. Nauka. Nauka. Codziennie. Uchodzę za dupka, który o niczym nie marzy. Jestem strasznym człowiekiem. Non-stop się irytuję, nie ogarniam samego siebie. Przyjaźnię się z Jiminem, Hoseokiem i Jeonggukiem z mojej klasy... Co jeszcze?... Mam nadzieję wyjechać gdzieś na studia i zacząć tam nowe, lepsze życie."


Jung Ho Seok
"Mam niewiarygodnie długą twarz. Jestem sobie wesoły Hobi, mam ze wszystkiego polewkę. Nie umiem siedzieć na tyłku podczas lekcji. Nienawidzę matematyki. Czasem dla zabawy, ja Yoongi i Namjoon rapujemy sobie. Zazwyczaj wychodzą dissy, ale 'who cares'? Jesteśmy młodzi (i piękni oczywiście)!"


Min Yoon Gi
"Nie pytajcie, ile razy dostałem reprymendę za zielone włosy. Sam przestałem liczyć po dziesiątym... Niezbyt dobrze znoszę tę za przeproszeniem bandę debili, ale co robić? Jedynym pozytywnym aspektem tego są  dziewczyny, czasem też zachowują się normalnie. Często dissuję nauczycieli. W ogóle wredny ze mnie... No..."


Kim Tae Hyung
"Na początek powiem, choćby nie wiem co, nie nazywajcie mnie kosmitą! Nie jestem żadnym alienem, okej? A wracając do tematu, to... Aish... Dajcie mi spokój! Teraz będę jak Yoongi hyung! Zostawcie mnie wszyscy bo pogryzę!... Miałem mówić o sobie, tak? Aha... Więc... W OKULARACH WYGLĄDAM NA MĄDREGO~"

I inni


środa, 13 stycznia 2016

Zima w moim sercu; Rozdział II

Lekcja chemii dobiegła końca. Wyszłam z klasy jako ostatnia, ale nie dlatego, że pisałam dłużej. Zbierałam prace innych uczniów zgodnie z numeracją w dzienniku, aby nauczycielka się nie pomyliła. Gdy już odkładałam prace na biurku, Panna YeonHee chwyciła mnie za rękę. Z przerażeniem spojrzałam na nasze dłonie.

- Hyeri, widzę, że coś ci jest. Napisałaś test w piętnaście minut, a potem wyglądałaś za okno ze smutkiem. To nie jest do ciebie podobne, kochana. – powiedziała w troską w głosie. Zawsze mnie lubiła, ja ją też, ale teraz trochę się bałam. Bałam się jej zaufać.
- Nic mi nie jest, proszę pani. Po prostu się zamyśliłam, to naprawdę nic ważnego. – uśmiechnęłam się lekko. – Proszę się nie martwić!
- W porządku, powiedziałabyś mi, gdyby było, prawda? – spytała. Puściła moją dłoń. – A teraz powiedz, idziesz na konkurs przedmiotowy z chemii? Masz wielki potencjał, wierzę w ciebie. – uśmiechnęła się szeroko, zrobiło mi się głupio, że ją okłamuję.

- Oczywiście, proszę pani. - powiedziałam z bólem.
Po wyjściu z pracowni chemicznej udałam się na lekcje biologii. Musiałam znaleźć SooYou i Jimina. Pierwszy napatoczył się Jiminnie.
- Ty! – krzyknęłam za nim – Co ty sobie wyobrażasz? – speszony chłopak natychmiast odwrócił głowę w moją stronę.
- Um... Noona? Co się stało? – zapytał, a jego oczy powędrowały na lewo. Kłamał, że nie wie.
- Nic, spóźniłeś się, nie nauczyłeś na chemię, zadajesz się z Namjoon'em, a ja mam za ciebie wszystko robić. – powiedziałam spokojnie.
- Um... Noona, ale to moja sprawa, z kim się zadaję. – powiedział – A nie nauczyłem się, bo...
- Nawet się nie tłumacz! Nie będę więcej za tobą sprzątać twojego chlewu! – przerwałam mu w środku zdania i wybiegłam ze szkoły. Chrzanić Jimin'a.
Miałam znaleźć SooYoung, ale nie miałam pojęcia, gdzie się podziewa. Poszłam więc w samotności do parku niedaleko szkoły, aby w odpowiednim czasie do niej wrócić. Nie będę opuszczać lekcji. Usiadłam na ławkę, aby móc spokojnie się wypłakać. Łzy napłynęły mi do oczu. Znowu wspomnienia mnie nękały.
- Naprawdę myślałaś, że byłem z tobą, bo cię kochałem? – spytał z kpiną w głosie. – Głupia! Znosiłem cię tylko dlatego, aby być bliżej SongMin! To jest dziewczyna, a nie, taka ty. Włosy niczym siano, jesteś gruba i do tego przeraźliwie brzydka. Masz lustro w domu, czy już pękło?
- Ale... MinHyuk, ty... kłamałeś? Nienawidzę cię!

Tak wyglądała moja pierwsza miłość. Kim MinHyuk, to on po raz pierwszy przyłożył do mojego serca lód. Wtedy jeszcze miałam obie przyjaciółki i pocieszały mnie. SongMin wybiła MinHyuk'owi i mnie, i siebie z głowy. Cieszyłam się, że mam kogoś na kim mogę polegać. Ale złamane serce goi się długo i bardzo boli. Potem było tylko lepiej, znalazłam sobie kogoś innego, ale dopiero po dwóch latach. Miałam problem z zaufaniem innym.
- Hyeri-yah, dlaczego nic nie mówisz? – spytał KyungDae – Zrobiłem coś nie tak?
- Nie, absolutnie, tylko... - głos zaczął mi się łamać, a do oczu przypłynęły łzy. – Nie umiem nikomu obcemu zaufać. Już raz mnie zraniono. Boję się...
- Hyeri-yah, rozumiem twój strach i ból. Mogę poczekać, jeśli tego właśnie ci potrzeba. Przyjaciele? – zapytał z uśmiechem.
- Przyjaciele.
I na tej przyjaźni się skończyło. Nigdy mu nie zaufałam w pełni. Byliśmy bardziej jak... rodzeństwo. Umówiliśmy się, że dalej nie pójdziemy. KyungDae znalazł sobie inną, cieszyłam się jego szczęściem. Niedługo potem wyjechał do USA, aby tam się uczyć. Kontakt zaczął się urywać. To także był dla mnie cios. Szybko otarłam moje łzy i sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze 5 minut aby wrócić na lekcję. Postanowiłam pobiec, muszę jeszcze się trochę „poprawić".
Gdy byłam już w stanie stanąć przed resztą klasy, chwyciłam swój plecak i stanęłam przy drzwiach. Nie miałam ochoty na nich patrzeć. A propos patrzenia, czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Włożyłam do uszu białe słuchawki i włączyłam Big Bang – Loser. Muzyka z łatwością odcięła mnie od świata zewnętrznego. Nagle, jakby z ziemi wyrósł, obok mnie pojawił się mój brat.
- Hyeri. – słyszę go, ale nie zamierza nic więcej z tym robić. No, może poza podgłośnieniem muzyki. – Będziesz mnie teraz ignorować? – zapytał. – Noona, porozmawiajmy, to ważne.
- Za to ty jesteś nieważny. Daj mi spokój, Jimin. – odrzekłam z głosem pełnym opanowania. Chłopak jęknął niezadowolony. Po chwili zerwał mi słuchawki z uszu.
- Czy mogłabyś poświęcić mi pięć minut ze swojego życiorysu?! – krzyknął.
- Nie będę tracić na ciebie nawet pięciu minut. Mam dość, Jimin.
Chłopak nie przejął się moimi słowami, chwycił mnie za nadgarstek i zaczął gdzieś prowadzić. Po kilkunastu sekundach byliśmy w szatni. O tej porze zawsze było tu pusto. Gdy zatrzymaliśmy się, Jimin pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie. Nie musiał już nic mówić. Mocno go objęłam rękoma. Tego teraz potrzebowałam – brata.

- A teraz mów, co cię trapi. Nie lubię, kiedy jesteś smutna. – oznajmił.
- Jiminnie, bo... ja sama nie wiem co mi jest. – powiedziałam, nie mijając się z prawdą. – Po prostu... nawiedziły mnie wspomnienia. – wiedział, o czym mówię, on także mi wtedy pomagał.
- A kto je w tobie obudził? – patrzył mi głęboko w oczy. Bałam się tego pytania.
- Ja... nie... - posłał mi mordercze spojrzenie, był niczym Bazyliszek, wystarczyło aby nasze oczy się skrzyżowały, a ja już mówiłam więcej niż bym chciała. – To przez Namjoon'a.
- Ale co on ci takiego zrobił? – zapytał zszokowany.
- Nie wiem. On... Niszczy wszystkie bariery, które sobie ustawiłam. A największy problem jest w tym, że właśnie nic nie robi. – wyłkałam. Jeszcze raz mnie przytulił.
- Ty się po prostu zakochałaś, Hyeri. – powiedział. – A teraz wracajmy na biologię.
Lekcje biologii zawsze były ciekawe, ale jakoś dzisiaj nie miałam ochoty słuchać o genetyce żab. Znów wyglądałam przez okno, z niechęcią notując. Jakoś nie chciało mi się, nie jestem w nastroju. SooYou zaś uważała i patrzyła się na biolożkę jak zaczarowana. Zawsze lubiła ten przedmiot, ja zresztą też. Było mi przykro, że jej nie słuchałam, ale co mogę zrobić? Serce nie sługa. Z cudownego świata fantazji i własnych myśli wyrwał mnie dzwonek, ale szybko zleciło.

Resztę lekcji byłam tak samo zamyślona. W pewnym momencie, przyłapałam się na tym, że na niego patrzę. Ze mną jest coraz gorzej. SooYou zaprosiła mnie na buble tea, nie mogłam jej odmówić. Gdy poszłyśmy w ciszy do celu naszej podróży, zamówiłam napój o smaku zielona herbata>zielone jabłko>truskawkowe bobba. Moja przyjaciółka z zainteresowaniem mi się przyglądała.

- Powiesz mi w końcu o co chodzi, czy mam cię ciągnąć za język? – spytała. – O co poszło z Jiminem?
Opowiedziałam jej wszystko. Co jak co, ale jej ufałam, była moją najlepszą przyjaciółką. Myślę, że raczej nie zacznie się ze mnie nabijać. Siedziała w zadumie, przygryzała słomkę. A co, jak mnie wyśmieje? Nie, Hyeri, koniec, daj sobie spokój. Ze zdenerwowania zaczęłam zdrapywać lakier w odcieniu nude z paznokci. Czekałam na jej odzew, ale ona jak na złość milczała. Kurde, SooYou, odezwij się, doprowadzasz mnie do szaleństwa.
- Myślę, że ty po prostu się zakochałaś, Unnie. – powiedziała w końcu
- A da się to leczyć? – spytałam z żalem w głosie. Ona za to się uśmiechnęła.
- Nie, niestety. Uwierz mi, ja już próbowałam. – spojrzała na mnie z politowaniem – Ale ty się za bardzo boisz. Daj sobie czas. A co jeśli on też się w tobie zakochał? – rzuciła tezę.
- Nawet nie krakaj. Chodź, robi się tłoczno, moja mama zrobiła obiad. – powiedziałam, niby od niechcenia. Tak naprawdę aż we mnie wrzało.
Gdy doszliśmy do mojego domu najpierw udałyśmy się do mojego pokoju, aby skorzystać z mojej łazienki. Tak, miałam własną. Moi rodzice byli trochę dziwni – tu, w Korei preferuje się małe mieszkanka. Oni zaś, na wszystkiemu na opak, kupili duży, dwu piętrowy apartament. Miałam więc własną łazienkę. Obie weszłyśmy, aby umyć ręce. Zeszłyśmy na dół, na posiłek. Schody były koloru ciemnego orzechu, tak jak i inne meble w tym domu. Na ścianach dominował beż i czerwień. W jadalni czekał mój tata, mama i Jimin. Zawsze mieliśmy dodatkowy zestaw, często SooYoung z nami jadała. Usiadłam obok mamy, a SooYou obok Jimin'a i mnie. Dziś na obiad było sushi, więc byłam w niebie. Zjadłam trochę więcej niżeliby normalnie, gdy posiłek dobiegł końca, kopnęłam na odchodne mojego brata, z czystej złośliwości. Oczywiście nikt nie widział, byłam w tym mistrzem. Zasiadłyśmy na kanapę w salonie, aby oglądnąć dramę. Akurat leciała „Kill me hill me", więc już po kilku minutach obie płakałyśmy jak bobry.
Następnego dnia mieliśmy wolne od szkoły, tak jak w każdą sobotę. Była późna jesień, nie mogłam się doczekać, aby jeździć na łyżwach. Co prawda, lodowiska były już otwarte, ale jakoś dziwnie było mi z nich korzystać jesienią. Postawiłam więc na spacer. Poszłam do łazienki aby się ogarnąć, ubrać. Ze zgodą rodziców nie było większego problemu. Szłam myśląc o moich uczuciach. A co jeśli on się po prostu mną bawi? Westchnęłam. Miałam dość zastanawiania się o co w tym wszystkim chodzi. Zaczęło mżyć, nie miałam parasola, więc zrezygnowałam ze spaceru. Gdy wróciłam do domu, Jimin'a nie było. Tata siedział w salonie, oglądając jakieś programy w telewizji. Poszłam do kuchni, czekała tam moja mama. Gdy chciałam jej coś powiedzieć, musiałam użyć czegoś, co ją zirytowało. A ja po prostu upomniałam się o zaległe zakupy; jadałam inne rzeczy niż reszta rodziny. Po kłótni jaka miała miejsce, ponownie się ubrałam i wybiegłam z domu, uprzednio biorąc parasolkę. Znów zachciało mi się płakać. Deszcz z impetem uderzał o chodnik.

Gdyby tylko ten deszcz mógł zmyć cały mój ból... - mruknęłam
Ulice były pełne, nikt nie przejmował się taką małą mrówką jak ja. Ludzie pędzili, byleby uciec przed deszczem. Tak właśnie wygląda życie w dużym mieście – mają cię w dupie. Przestajesz ich interesować, po prostu; bez większych powodów. Znikasz, przestajesz się dla nich liczyć. Nie mówię o wszystkich, ale o dużej części. Niech pada całą noc. Deszczowe dni przypominały mi jak bardzo życie potrafi być żałosne; samotne, deszczowe dni. Nie wiem nawet gdzie mogłabym się udać; Jimin zniknął, SooYou ma własne życie i problemy, nie będę jej zaprzątać głowy. Niech pada mocniej.

wtorek, 12 stycznia 2016

Zima w moim sercu; Rozdział I

Dzisiaj, jak codziennie, wstałam o 6.15, aby udać się do mojego liceum. Zawsze tak było, odkąd tylko pamiętam. Zawsze wcześnie rano wstawałam, aby przygotować się, zjeść i zdążyć na lekcje. Tak chyba wyglądało życie zwykłej, nastoletniej, kujonicowatej Koreanki. Ale, ale, nie byłam „no life'm", co prawda, to prawda – lubiłam się uczyć, nawet dobrze mi to wychodziło, miałam z tego satysfakcję, lecz miałam przyjaciół. Byłam przewodniczącą klasy, więc większość (zdecydowana większość, według moich obliczeń ok. 98%) mnie lubiła i szanowała. Ja także lubiłam moją klasę, więc zawsze chętnie chodziłam do szkoły i pomagałam innym uczniom. Najbardziej lubiłam w szkole lekcję chemii, języka koreańskiego, biologii, angielskiego oraz socjologii. Jak większość nastolatek oraz nastolatków nie nawiedziłam matematyki. Po prostu to czyste zło – zawsze, jak mam się jej uczyć, zastanawiam się, jak ludziom musiało się nudzić, że stworzyli potęgi, pierwiastki (nie, nie mowa tu o chemicznych), sinusy, cosinusy i inne pierdoły. Na samą myśl o matematyce, westchnęłam. Boże, już od samego rana torturuję się własnymi myślami. Umyłam się, zjadłam śniadanie, ubrałam i ruszyłam do szkoły słuchając muzyki Super Junior. Po około 10 minutach byłam na miejscu. Udałam się do gabinetu 202, gdzie miała się właśnie odbyć pierwsza lekcja – matematyka z panią Lee, naszą wychowawczynią. Była to niska i drobna kobieta, pół Japonka, pół Koreanka. Miała małe czarne oczy, a na nosie okrągłe okulary w odcieniu morskiej zieleni. Pod klasą stał już Heo SangJin, mój zastępca. Rozmawiał właśnie z Kim LeeHee, uśmiechał się do niej, ale czy to dziwne? Nie, byli parą od kilku miesięcy. W grupce stało jeszcze kilku innych chłopaków, którzy grzecznie się ze mną przywitali.

- Annyeong Noona! – ukłonił się klasowy manknae, Jeon JeongGuk. Rozpostarł ręce, aby mnie przytulić, po czym przywarł do mnie. Był wyższy o około 12 centymetrów. Sięgałam mu ledwie do brody... - A gdzie JiMin hyung? – spytał o mojego brata bliźniaka
- Aish... pewnie jeszcze śpi. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jiminnie miał w zwyczaju spać do późna, a potem biec do szkoły. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich oczach. Nie były to damskie dłonie, były zbyt duże, a poza tym wokół pachniały męskie perfumy. Już wiedziałam kto to.
- Hmm... JungHong? – droczyłam się. – Donsaeng, przestań.
- Heh, masz mnie... skąd wiedziałaś, że to ja? – spytał zaskoczony.
- Bo tylko ty i JeongGuk macie takie pomysły. A on zaś stoi tuż obok. Prosta dedukcja. – rzuciłam miękko. Oboje zrobili miny jakbym zaczęła mówić po łacinie (a nie umiem!). Zaśmiałam się cicho. – Dedukcja, czyli rozumowanie, tok myślenia, coś na wzór wykreślani umysłowej. – wyjaśniłam. Chłopcy zrobili wielkie „Aaaaaa" i odeszli żywo dyskutując o nowo poznanym pojęciu. Postanowiłam pójść do damskiej części klasy. Zagadnęłam kilka dziewczyn, jednak nie mogłam znaleźć mojej najlepszej przyjaciółki, Choi SooYoung. Cóż, ona czasem tez się spóźniała. Jest to Koreanka nieprzeciętnej urody, a wręcz unikatowej. Ma ciemnobrązowe włosy i czarne oczy, o wiele większe, niż normalna Azjatka. Cechowała ją skrytość i niepewność siebie. Była siostrą JungHona, tak jak ja, bliźniaczą. Nie lubiła poznawać nowych ludzi, ale w tej klasie bardzo dobrze się odnalazła. Zresztą, ciężko jej się dziwić – wszyscy byli bardzo mili i się lubili. W zamyśleniu usłyszałam moje imię.
- HyeRi-yah! – krzyknęła moja zguba, SooYoung. – Annyeong Unnie! – natychmiast mnie przytuliła. Była dla mnie jak siostra. Kocham ją całym sercem.
- SooYoung, annyeong. Nauczyłaś się na lekcje? Odrobiłaś zadanie domowe? – zaczęłam zadawać standardowe pytania. – Zjadłaś śniadanie? – dziewczyna grzecznie potakiwała głową. Zawsze bawił mnie jej szacunek do mnie. W ogóle bawiło mnie to, że mam w klasie taki autorytet. Czy to dlatego, że jak noszę okulary wyglądam na mądrą? Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, poszłam z nią do reszty kasy, aby dopytać, czy wszystko w porządku. Miałam taki nawyk, po prostu zawsze martwiłam się o innych. Czekałam tylko na SongMin, moją... koleżankę? Chyba tak to można nazwać. Kiedyś ja, SongMin i SooYoung byłyśmy bardzo zżyte, ale pokłóciłyśmy się w 3 gimnazjum. Dalej pomagałam SongMin, nie chciałam jej krzywdzić, lecz nie przyjaźniłyśmy się już. Ta dziewczyna notorycznie się spóźniała. Mieszkała po prostu zbyt blisko szkoły (gdy mieszka się niedaleko, nie spieszy się i jest się spóźnionym, wiem co mówię!). Za 5 minut dzwonek, a jej dalej nie ma. No trudno. Ale brakowało mi jeszcze kogoś – Kim Namjoon – jeden z popularnych w naszej szkole chłopców. Nie był żadnym flower boy, ale na swój sposób można go by nazwać uroczym. Interesował się rapem i muzyką. Był BARDZO wysoki – miał metr osiemdziesiąt. Jest to osoba bardzo tajemnicza, jeśli chodzi o kontakty ze mną. Mało się odzywał, można powiedzieć, że wręcz lakonicznie. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek, oznajmiający koniec przerwy, a początek pierwszej lekcji.
Po matematyce, na której nie pojawił się Namjoon, nastąpiła moja ukochana lekcja chemii. Mieliśmy test, więc chciałam się jeszcze douczyć, poprzez przeczytanie całego działu ponownie. Niestety, nie dane mi było tego zrobić. SooYoung podbiegła do mnie ponownie i zaczęła panikować, bo Jimin nie przyszedł. Zaśmiałam się cicho. Doskonale wiedziałam, dlaczego o niego pyta. Chyba nie trudno się domyślić, prawda? Odkochiwała się w moim bracie odkąd pamiętam – znałyśmy się od podstawówki, wtedy uważała, że Jiminnie jest uroczy i wygląda jak kwiatek.
-...A co jak mu się coś stało? Unnie, zrób coś! Proszę! – rozbawiona sięgnęłam do plecaka po telefon. Wybrałam numer ChimChim'a. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał... odebrał dopiero za czwartym. Cóż, lepsze to niż nic.
- Tak, HyeRi-yah? – spytał wręcz przestraszony. Zawsze mówił takim tonem, gdy coś zrobił. Zaśmiałam się.
- Nic, Jimin, jesteś spóźniony. Nie było cię na matematyce. Soo... - dostałam kuksańca w ramię, nim dodałam „Young" – Znaczy ja się martwiłam, no i pani Lee o ciebie pytała. To nie pierwszy raz jak nie ma cię na matematyce. Gdzie w ogóle jesteś? – spytałam
- W domu, będę na biologię. – czyli nie przyjdzie też na chemię.
- Nie nauczyłeś się, prawda? – rzuciłam miękko, to nie jego pierwszy raz, jak już wspominałam. – Boże, Jimin... i co tym razem mam powiedzieć? Że byłeś na szczepieniu przeciw wściekliźnie i lenistwu? Panna YeonHee ci nie daruje. – nasza chemiczka była bardzo ostra i przestrzegała reguł. Miała co prawda dopiero 30 lat, ale już była znana jako jedna z najbardziej restrykcyjna i surowa. Ja miałam z nią dobre kontakty, byłam dobra z chemii, więc mnie lubiła. Westchnęłam.
- Why you so mean? – zapytał po „angielsku". Oczywiście skopał swoją wypowiedź brakiem czasownika w pytaniu.
- Jak chciałeś mi tu zabłysnąć, trzeba było się brokatem posypać. – kochałam go tyrać. Na samą myśl, jak właśnie wygląda, chciało mi się śmiać. – A tak na serio, jak chciałeś mi się popisać, mogłeś tu przyjść i stawić czoła szkole. Jak prawdziwy mężczyzna, a nie jakiś delikatny, strachliwy „flower boy". – zakpiłam. Usłyszałam tylko oburzony jęk Jiminnie'go i przerwanie połączenia. Postanowiłam, że wyślę mu SMS'a. Był jednak szybszy.
Od: Jimin ☺
Jestem za 10 minut. Wymyśl mi ściągi i wymówkę. /J
Prychnęłam. Cóż za zabawny człowiek. Trafiłam w czuły punkt – jego męskość. Nie był gejem, ani nic, ale był flower boy. Lubiłam mu tym dokuczać.
- Um... Unnie? Co z Jimin'em? – zapytała SooYoung. Zapomniałam, że tu stoi.
- Będzie za 10 minut. – uśmiechnęłam się krzywo. – Idziemy do chłopaków? Muszę coś ogłosić klasie.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Udałyśmy się do reszty. W zasadzie chciałam tylko sprawdzić, czy Namjoon już przeszedł. Ten typ zaczynał mnie denerwować. Gdy go nie było, stresowałam się, a gdy przychodził, sprawiał, że czułam się jakoś dziwnie, tak... tak jakbym doznawała szoku elektrycznego. Irytowało mnie to, bo przez to zmieniały się moje emocje. . Nie lubię się zakochiwać, stawiać kogoś na pierwszym miejscu. Już tak zrobiłam, przypłaciłam to przepłakanymi nocami i złamanym sercem.
Jak zwykle szłam do SooYoung, musiałam z nią porozmawiać. Przez lekcję o przemocy i nienawiści między rówieśnikami zachciało mi się płakać, bo jeszcze kilka lat temu, to byłam ja. Nikt mnie nigdy nie lubił. Bo byłam inna, dużo mówiłam, dużo myślałam i nauczyciele mnie lubili. Nie mogłam o tym rozmawiać z SongMinnie, bo ona by nie zrozumiała, nie pamiętała tego, a poza tym, wszyscy ją zawsze lubili – była piękna, szczupła, miła i utalentowana w wielu dziedzinach. Natomiast mnie i SooYoung łączyło (między innymi) właśnie to, że byłyśmy ofiarami przemocy. Ale SongMin i kilkoro innych osób podążało za mną. Gdy znalazłam SooYou, poprosiłam, aby reszta odeszła.
- SongMinnie, Haise, MinJi, idźcie sobie, chcę pogadać z SooYoung sama. – i odeszłyśmy.
Niby nic takiego, ale jednak to, co miało miejsce dalej mnie przerosło. Ile razy ktoś, za kim wskoczyliście by do ognia powiedział coś, co was tak zraniło, ze nie umieliście o tym zapomnieć? Nie tylko czyny, ale i słowa mają wielką moc, dlatego od tamtej chwili bardziej zważam na to co mówię. 
Gdy skończyłyśmy rozmowę wróciłam na historię. Dzieliłam ławkę z moją przyjaciółką, ale ona zachowywała się dziwnie.
- Um... jesteś na mnie zła?- spytałam niepewnie. Miewała napady złości, ale jak to mówią, kobieta zmienną jest. – Wszystko w porządku?
- Nie, nic nie jest w porządku! – krzyknęła na mnie. – Tak, jestem na ciebie zła, i to bardzo!
- Dobrze, porozmawiamy, jak się uspokoisz. – do takich sytuacji przywykłam, on zawsze taka była. Nie będę się tym przejmować.
 Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co się szykuje, nie przejęłam się zbytnio. Skupiłam się na kolejnej, nudnej lekcji historii z panem Kim. Ale to, co stało się potem, przerosło mnie. 
- Nie zrozumiałabyś. – wyjaśniłam spokojnie dziewczynie. – Miałaś idealne życie rówieśnicze. Kochano cię. A powinnaś pamiętać, wiesz? To ty zawsze ze mną byłaś i mnie broniłaś. – dalej mówiłam bardzo spokojnie. I chłodno. Byle by się nie rozpłakać. Nie tutaj. Nie po to tyle to ćwiczyłam, aby to zaprzepaścić.
- Och, tak? Jeśli nikt w szkole cię nie lubił, trzeba było się zmienić, Hyeri. To był jakiś sygnał! „Halo, nikt mnie nie lubi, muszę zrobić wszystko, aby im podpasować!” – znów krzyknęła wściekle, a potem do jej oczy napłynęły łzy.
- Właśnie nie, SongMin,nie sztuką jest się zmieniać pod presją otoczenia, lecz mieć odwagę być sobą, iść pod prąd. Najwyraźniej tobie tego brakuje. – odrzekłam ze stoickim spokojem, dziewczyna ponownie krzyczała, ale ja wyszłam z szatni w-f. Miałam dość. To mnie cholernie zraniło.
Do dziś męczą mnie jej słowa. Nie umiem o tym zapomnieć. A Namjoon tylko mi o tym przypominał - bałam się, że jeśli się zaangażuję, będę tego żałować i znów płakać. A mam dość łez. Szybko odgoniłam wspomnienia, zobaczyłam biegnącego w naszą stronę Jimina. Ale nie był sam - był ze swoim przyjacielem - Namjoonem, który mi się przyglądał. Mam się bać..?

Oto pierwszy rozdział? I jak?
Akame

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Prolog: Zima w moim sercu

Opowieść o młodej licealistce, Park HyeRi. Jest to dziewczyna o wielkim sercu, zawsze pomaga innym. Ale co, jeśli zostało ono już zranione? Czy Hyeri potrafi jeszcze komuś zaufać, kogoś pokochać? Jak wpłynie na jej życie tajemniczy chłopak, który wyraźnie ją intryguje? A co zrobi SooYoung, jedyna przyjaciółka Hyeri, gdy to jej przyjdzie zmierzyć się z okrutnym losem i bólem? O co w ogóle chodzi Namjoon'owi? Czy to, co najgorsze jest już za nią, a może zima dopiero nadejdzie? Czy Hyeri skrywa w sobie coś jeszcze?


Dzień dobry.
Na tym blogu będę publikować wszelakie historie, scenariusze, oneshoty, partówki oraz publikować moje prace w wattpad'a. Nie będę się za bardzo rospisywać, powiem tylko, że będę się podpisywać Akame. Do kiedyś. ♥ /Akame