wtorek, 8 listopada 2016

We are fools ♣ Taehyung BTS


Taehyung trzymał w ręku . Tę małą, niepozorną rzecz. Dla wielu nie znaczyła nic, jednak dla niego była zbawieniem. Obracał żyletkę w dłoniach, rozmyślając, co dalej. I wtedy pojawiła się ona.
Na myśl o wspomnieniach chciało mu się płakać. Tego dnia, tego cholernego 16 lipca ją poznał. Czy żałował? Nie mógłby. Kate była dla niego wszystkim, pomagała mu niezależnie od sytuacji. Wtedy jeszcze nie wiedział, że sama potrzebuje pomocy.
~*~
Siedziała jak zwykle w domu, zaciekle ucząc się chemii. Obiecała sobie kiedyś, że zrozumie ją, choćby nie wiem co. Była bardzo blisko poznania odpowiedzi, jednak szarpnięcie, a następnie uderzenie oderwało ją od tego. Do migdałowych oczu napłynęły łzy. Matka nie umiała się opanować, biła, kopała...
Dziewczyna obruszyła się na potok wydarzeń z przeszłości. Czuła się taka opuszczona, nawet przez własną rodzicielkę. Wielokrotnie myślała: "Po co mnie rodziła, skoro mnie nie kocha?". Nigdy nie pozna jednoznacznej odpowiedzi. Była pewna, że nigdy się nie dowie.
~*~
Pisała do niego list. Ten ostatni, jej oczy były pełne łez. Pisała, jak bardzo jest jej przykro, że musi go opuścić. W końcu pojawiła się, aby mu pomóc. Taki był plan, jednak spalił na panewce. Nigdy, bowiem nie powiedziała Taehyungowi, jak jest naprawdę. Nie widział jej blizn, jak i ran otwartych.
"Tae, udało mi się Ci pomóc. Teraz śpisz już spokojnie, nie jest tak źle, prawda? Teraz, gdy już spełniłam moją rolę, mogę odejść. Moja misja tutaj została spełniona. Taehyung, pora się pożegnać."
Każde słowo zadawało ogromny ból. Kat walczyła ze słono-gorzką cieczą, jednak na próżno. To, co właśnie robiła było cholernie samolubne, wiedziała o tym. Jednak czy świat nie był taki, jak ona? Czy ci wszyscy, którzy ją ciągle ranili, nie byli tacy? Zawsze zastanawiała się, co nimi kierowało, aby jej nienawidzili. To, że była introwertyczką? Czy to właśnie to ich tak bardzo bolało? To, że była inna? A może to, że była Europejką? Nie sądzi, aby dane jej było poznać odpowiedź. Odchodzi, zostawia to wszystko. Jedyne, czego żałuje, to on. Chciałaby przy nim być. Jednak to chyba niemożliwe.
~*~
Idzie powoli ulicą, wie, że Taehyung jest w szkole. Wie, że jej nie powstrzyma. Gdy dotarła, wrzuciła garstkę słów spisanych na kartce, zwanych także listem do skrzynki. Oczy ponownie okalone zostały przez łzy. "Tae, tak mi przykro..." - pomyślała. Powoli, wręcz ślamazarnie odchodzi. O ironio! Kate nie przywykła, by zostawiać innych. Zazwyczaj oni to robili. Zaczyna płakać. Nogi niosą ją w pewne miejsce - most wiszący nad rzeką Han. To tutaj. To tutaj wszystko ma się skończyć. Kate Park właśnie to miejsce wybrała jako ostatnie, które zobaczy.
Dlaczego w ogóle próbowałam, skoro wiedziałam, że nie podołam?
Myślałam, że umiem latać, więc dlaczego spadam?Nigdy się tego nie dowiem...
Rozejrzała się po okolicy, aby po raz ostatni przyjrzeć się temu okrutnemu światu.
~*~
- Tae, sprawdź pocztę! - matka chłopaka daje mu polecenie. Źle się poczuł, więc został w domu. Ubrał swoje ulubione conversy i wyszedł. Otworzył skrzynkę, a jego oczom ukazała się śnieżnobiała koperta. "Kim Taehyung" - więc to do niego. Zaintrygowany, otworzył ją. Kartka była zakrwawiona, mokra od łez i pismo miejscami było rozmazane. "Co do cholery?" - dziwił się. Jednak szok szybko minął, gdy przeczytał słowa zawarte na niej. "...pora się pożegnać.", "Twoja Kat"... Zerwał się do biegu. Musiał ją znaleźć, może nie wszystko stracone. Możliwe, że uda mu się ją uratować, jednak wiedział, że małe są szanse, aby odszukać jej w tak wielkim mieście. Z oczu chłopaka pociekły łzy. "Nic nie zauważyłem... Jestem aż takim samolubnym ślepcem?" - pomyślał. Tracił widoczność, ale nie mógł się poddać. Kiedyś, gdy rozmawiali, dowiedział się kilku ważnych rzeczy o Kate, które wtedy zignorował.
"Gdybym chciała popełnić samobójstwo, skoczyłabym z mostu, wtedy nie ma szans, że ktokolwiek mnie uratuje, a co dopiero znajdzie" - śmiała się, zawtórował jej.
Szkoda, że dopiero zrozumiał, że ona mówiła naprawdę. To był jej plan. Pomóc Taehyungowi, po czym odejść. Od zawsze broniła słabszych. Pomagać - to zawsze chciała robić. Najbardziej chyba bolało ją, gdy uświadamiała sobie, że nie zbawi całego świata, że dobro, które podarowała wcale nikomu się nie przyda. "Cała Kate..." - pomyślał Tae. Zaczął kierować się w stronę rzeki Han. Niejednokrotnie przechadzali się tędy, wtedy ona wyglądała za barierki w dół, jakby mierzyła odległość. Odległość dzielącą ją, a lodowatą wodę. Tak wiele rzeczy zaczął nagle rozumieć. Wszystkie iluzje, które rzucała... myślał, że chodzi o niego, że jest po prostu... złośliwa?... Nie, to nie w jej stylu. Nawet sam chłopak nie wiedział, co wtedy sądził. Żył jak przed wszystkim, co było złe. Stopniowo zapominał, jak to jest płakać nocami, zapomniał, jaką ulgę może dawać żyletka... Kat zabierała wszystko, każdy smutek... Ocierała każdą łzę... Wszystkie wspólne chwile zaczęły napływać, niczym woda. Wspomnienia zaczęły przenikać jego ciało, jak i duszę. Poczuł się wdzięczny, że ją ma. Jednak świadomość, że może ją stracić, była nie do zniesienia. Wtem, dotarł. Dostrzegł . Stała przy granicy chodnika, głowę kierując ku rwącej toni. Podszedł bliżej, przyglądając się dziewczynie uważnie. Z oczu toczyła się słono-gorzka ciecz. Uśmiechała się, jakby do siebie.
- Spotkajmy się w jedną z tych nocy...* - zanuciła cichutko. Bezszelestnie przybliżył się, po czym ją przytulił. Mocno, bał się, że odejdzie. Oczy dziewczyny rozszerzyły się do granic możliwości. - Taehyung?...
- Oh, Katie, nie rób tak więcej. - odwrócił ją w swoją stronę. - Dlaczego chciałaś to zrobić?
- Nie mam powodu, aby tu zostawać, Tae. - powiedziała, nie patrząc mu w oczy. W jej gardle rosła ogromna gula, uniemożliwiająca jej mówienie.
- Nie masz? - spojrzał na nią smutny. - Więc nic nie znaczę, tak? To chciałaś mi powiedzieć? - uniosła wzrok, zaprzeczając szybko. - Kate, nie poddawaj się. Masz rację, w życiu przytrafiło ci się wiele złego. Jednak teraz, masz szansę wszystko zmienić. - mówił przyciszonym wzrokiem. - Pomogę ci, jak ty pomogłaś mnie. Chcę znów zobaczyć te gwiazdy w twoich oczach.** Katie, nigdy, przenigdy się nie poddawaj. Ty... Znaczysz więcej, niż pokazali ci ludzie. Jesteś naprawdę wyjątkowa. Obiecaj mi dwie rzeczy, dobrze?
- Nie wiem, czy będę w stanie dotrzymać tych słów. - powiedziała niepewnie, spoglądając w jego ciemne tęczówki.
- Po pierwsze, nigdy się nie poddasz. Będziesz przekraczać granice, więc nigdy nie powinnaś się bać, nawet, jeśli będziesz przyparta do muru. Stań prosto, walcz o siebie, po swojemu.*** - płakali, oboje. - Po drugie, nigdy więcej nie żegnaj się ze mną. Zostań, bo jesteś dla mnie niczym rozrusznik serca. Katie, ono bije tylko dla ciebie. - jej twarz przybrała zatroskany wyraz. Powoli się do siebie przybliżali, jeszcze bliżej, niż zwykle. Ich opuchnięte od płaczu usta zetknęły się w delikatnym pocałunku.
- Myślę, że to mogę ci obiecać. - odrzekła, wtulając się w jego tors.
"Dziękuję, że jesteś, Taehyung. Kocham cię" - pomyślała.





♡♥
* - Red Velvet - One Of These Nights
** - Ladies' Code - Chaconne
*** - Nawiązanie do Amber - Borders

2 komentarze:

  1. Omo... Nie wiem, co powiedzieć. To było po prostu piękne.
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń