piątek, 25 listopada 2016

Without You ♣ Hoseok BTS


 I

 Bez niego. 
    Czym właściwie była Min Yoo Soon bez Jung Ho Seoka?
    On odganiał jej koszmary. 
    On przytulał ją, gdy się bała. 
    On trzymał ją za rękę, gdy krzyczała przerażona. 
     On pozwalał się bić za każdym razem, gdy ona nie panowała nad sobą. 
      Jedyne, czego nie tolerował, to gdy przepraszała. 
      Nie miała za co. 
      A mimo to, ta idiotka wciąż to robiła. 
      Nie winił jej za nic. Wiedział, że jedyne, co musi zrobić, to przy niej trwać. 
       Mieszkali ze sobą od dawna.
       Znali się od dawna. 
       Kochali się od dawna. 
       Kiedyś jednak, Yoo Soon taka nie była.
       Kiedyś, Min Yoo Soon się uśmiechała. 
       Kiedyś, Min Yoo Soon była słońcem. 
       Kiedyś, Min Yoo Soon się nie bała.
       Kiedyś, Min Yoo Soon była normalna.

can't

Siedziała właśnie w salone, kurczowo trzymając się puchatego, zielonego kocyka. 
     Rozmyślała nad tym, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie nakrzyczała wtedy na siostrę. 
      Czy Yoo Ra by żyła? 
      Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie, jednak była święcie przekonana, że to ona sama jest winna. 
       Gdyby potrafiła się kontrolować, nic by się nie stało. 
       Pewnego zwyczajnego, kwietniowego popołudnia, Yoo Soon i Yoo Ra wyszły na spacer.
       Zwykły, siostrzany spacer. 
       Zjadły lody, nakarmiły kaczki i jakiegoś bezdomnego kota... 
       Ale wtedy Yoo Ra powiedziała coś bardzo złego. 
       Zraniła swoją starszą siostrę. 
       Oko za oko, ząb za ząb. 
       Takaś idealna? Ciekawe, co będzie, gdy powiem, że on cię nawet nie lubi? Moja droga, ty nawet nie wyglądasz jak dziewczyna! 
        Te kilka słów sprawiło, że Min Yoo Ra zagapiła się na pasach.
         Te kilka słów sprawiło, że wbiegła prosto pod rozpędzony autobus. 
          Te kilka słów sprawiło, że Min Yoo Soon stała się winna. 
          Te kilka słów zabiło niewinną istotę. 
          Te kilka słów zniszczyło jedną rodzinę. 
          Te kilka słów padło zupełnie niesłusznie.

control

   Siedzieli razem w pokoju.
     Przytulał się do niej, wdychając jej zapach. 
     Pachniała jak łąka pełna kwiatów i motyli. 
     Pachniała jak spokój i bezpieczeństwo. 
     Pachniała jak Min Yoo Soon sprzed laty.
     Chwyciła go za rękę. 
     - Nie jestem potworem, prawda? 
     To pytanie często padało z jej borówkowych ust. Bała się, że pewnego dnia, nie zaprzeczy. 
     - Nie jesteś, Yoo.
     Spojrzał jej głęboko w oczy. 
     Były brązowe. 
     Były kakaowe. 
     Były czekoladowe. 
     Były pełne niepewności. 
     - Boję się, Hoseok.
     Ale czy było czego? 
     - Przy mnie nie możesz się bać. Już zawsze będę odganiał twoje troski i koszmary. 
     Uśmiechnęła się.
     - Dziękuję.

myself

 Stanęła przed szafą, obserwując swoje odbicie w lustrze obok.
     - Schudłaś, Min Yoo Soon. 
     Owszem, mówiła sama do siebie.
     Owszem, mówiła sobie, jaka to nie jest okropna. 
     Nie taki jednak był cel jej wizyty w garderobie. 
     Zaczęła wybierać i przymierzać ubrania. 
     Wtedy znalazła koszulkę siostry. 
     Koszulka Yoo Ry była z napisem cherry, a jej z banana. 
     Yoo Ra miała farbowane na czerwono włosy.
     Yoo Ra miała piękne, szaro-brązowe oczy.
     Yoo Ra miała cudowny charakter.
     Yoo Ra nie była zła na siostrę.
     - To nie była twoja wina
     Głos w głowie Yoo Soon wydawał się do złudzenia podobny do jej kochanej siostrzyczki.
     - Wróć do życia, unnie.

without

  Podeszła do okna. 
     Otworzyła je, a po chwili fala rześkiego, wczesnomarcowego powietrza.
     Uśmiechnęła się szeroko, słysząc narzekanie ptaków, szum wierzb płaczących. 
     Ucieszył ją nawet hałas wywołany przez rozmowy ludzi. 
     Rozmowy. 
     Ona tak dawno nie rozmawiała z nikim, poza Ho Seokiem.
     Nagle, postanowiła to zmienić. 
     Nagle, poczucie winy, które ją gnębiło, uleciało z niej, jak hel z balonika. 
     Nagle, poczuła potrzebę, aby znowu żyć. 
     Poszła pod prysznic. 
     Umyła włosy, wysuszyła je i wyprostowała. 
     Niespiesznie wróciła do garderoby i wyciągnęła z szafy czarne legginsy,   białą koszulkę z napisem banana i jasnoniebieską bluzę z kapturem. 
     Gdy ubrała się, podeszła do toaletki. 
     Starannie dobrała kolor tintu. 
     Zrobiła delikatne kreski brązowym eyelinerem. 
     Musnęła policzki bladoróżowym różem.
     Była gotowa do życia.

you

  Stanęła w salonie, obserwując poczynania Jung Ho Seoka. 
     Miał brązowe włosy, opadające mu na czoło. 
     Miał mały, zadarty nosek. 
     Miał pełne, kształtne usta. 
     Powoli, niespiesznie podeszła do niego, składając pocałunek na jego zaróżowionych policzkach. 
     Powoli, niespiesznie owinęła swoje ręce wokół jego torsu. 
     - Ho Seok... 
     Wyszeptała mu wprost do ucha. 
     - Chodźmy na spacer. Jest taki piękny dzień. 
     Ubrał bluzę i buty, po czym zwrócił się w jej kierunku. 
     Chwyciła go za rękę i wyszli z domu. 
     - Jesteś gotowa? 
     Zapytał z troską. 
     - Znów chcę być twoim słońcem. Znów chcę odganiać cienie. Znów chcę być starą sobą. Znów chcę być normalna. 
     Uśmiechnął się do niej, całując ją.
     Żadne nigdy nie powiedziało niczego w stylu: "kocham cię, "będziemy razem już zawsze".
     Takie obietnice nie miały znaczenia. 
     Ich serca złożyły je sobie, bez gołosłownych deklaracji, puszczonych na podmuchy wiosennego wiatru. 
     Yoo Soon płakała w jego ramię, nawet, jeżeli nie było powodu do łez. 
     Ho Seok pocieszał ją, nawet, jeśli sam miał jakiś problem. 
     Na tym chyba polega miłość.


Mam nadzieję, że się podobało ^^


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz